piątek, 30 września 2016

cicho, pusto, ciemno

zrobiło się
siedzę i analizuję
wypisy, wyniki, rokowania
przesunięta rehabilitacja, która pobudziła rozwój komórek rakowych
(o których wówczas jeszcze nikt nie myślał)
zabójcza chemia
przerzuty, nacieki
i mój śmiesznie optymistyczny, systematycznie rozpisany plan leczenia
zaangażowany sławny profesor
nadzieja do ostatniej minuty

wszystko gówno warte
Tata nie odbierze już telefonu
nie pogra ze mną w brydża
nie przygotuje kortów na wiosnę
nie skrytykuje słabego zagrania

staram się jakoś trzymać
pomóc mi mają różowe pigułki
i sporo obowiązków
owszem, zabierają czas
ale nie zmniejszają smutki i poczucia winy

skulić się i płakać, płakać, płakać - tyle teraz chcę