niektóre reagują dziwnymi okrzykami, że właściwie, to jem wszystko
jedna znajoma
więc, jak napisałam powyżej, jem wszystko
czekoladę, jajka, ser, sosy, ciacho z kremem - tłustego nie lubię i tak, więc skóry z kurczaka nie próbowałam
ale, już wcześniej z racji odchudzania byłam przyzwyczajona do małych porcji (obiadu dwudaniowego nie zjem już)
może być kilka przyczyn braku dolegliwości, które podobno miały następować i utrudniać mi życie - jedna, w ograniczonych rozsądkiem i przyzwyczajeniem porcjach
druga, którą omówiłam z operującym mnie chirurgiem
otóż twierdził, że mój woreczek był w strasznym stanie, częściowo zwapniony, przyklejony do wątroby,
i zielonkawy na dodatek :)
(to spowodowało komplikacje przy operacji)
być może mój organizm zwyczajnie obywał się bez woreczka od dłuższego czasu, i nie zauważył różnicy
skłaniam się ku trzeciej przyczynie
kartkę z zaleconą w szpitalu dietą wyciągnęłam i przeczytałam po trzech bodajże dniach
i zdążyłam zjeść już prawie wszystko, co było surowo zabronione
(na przykład solidną jajecznicę na maśle, którą zażyczyłam sobie w dzień powrotu do domu, zlekceważywszy szpitalne śniadanie), nie wiedząc, że mi zaszkodzi. A skoro nie zaszkodziło, to kartkę beztrosko wyrzuciłam.
a na zimę bardzo polecam kaszę jaglaną i kapustę kiszoną. Zamiast suplementów :)