piątek, 31 lipca 2015

chwile grozy

Podlotce przez nieuwagę wymknął się Bigdog
na codzień nieruchawy jak zmurszały głaz z paleolitu (i równie głuchy)
zauważył niedomkniętą furtkę i czmychnął
Podlotka, zanim wpadła w panikę, zaczepiła przejeżdżającego taksówkarza i poprosiła o pomoc
słusznie mniemałam, że zamieszkaliśmy w sympatycznej okolicy - Pan Taksówkarz Bigdoga zlokalizował (jakieś pół kilometra od domu, zadziwiająca żwawość), zadzwonił, pomógł, dziecko mogło spokojnie się rozszlochać z radości
ja nie umarłam na serce
które i tak zachowuje się dziwnie
bo oswojony ortopeda przywiózł mi wór lekarstw na mój obolały nadwyrężony odcinek lędźwiowy
(a trzeba Wam wiedzieć, że uśmierzanie bólu ma opanowane do perfekcji. Twierdzi, że lekarz na kontrakcie nie ma prawa do chorobowego, więc nie leczy kontuzji, jest tak poowijany bandażami, że na korcie wygląda jak dobrze odżywiona mumia)
więc te specyfiki - a może bardziej ich uboczne skutki - bardzo mnie niepokoją
ale mam brać tylko przez tydzień
potem będę skakać jak nowo narodzona, mam nadzieję


środa, 29 lipca 2015

godność wymuszona

poruszam się ostatnio powoli i z godnością
a nawet - majestatycznie
kręgosłup mi nawala
oklejona kapsiplastrem (przeraża mnie wizja odklejania tego draństwa) zastanawiam się, czy iść na chorobowe, czy nie iść
i parapetówkę muszę zrobić roboczą
uff

dobrze, że jeszcze tak pięknie grają, na pocieszenie :)



środa, 22 lipca 2015

na urlopie

króciutkim
byłyśmy u Cioci i Wujka
mnóstwo rzeczy można robić na wsi:)
na przykład nielegalnie jeździć traktorem albo motorowerkiem (uśmiech Podlotki w czasie tych przestępczych wypadów okręcał się dookoła głowy), zbierać pomidory w szklarniach albo je sprzedawać wczesnym rankiem na targu (to też Podlotka), można także malować traktor (to znowu ona), albo obgadywać z Ciociami i kuzynkami inne Ciocie i kuzynki (to ja). Przywiozłam też przepis na ciekawe ciasto, ale nie zdążyłam go jeszcze zrobić :)

Poza tym okropnie ciepło jest. Świat się rozpuszcza. Starzeję się - upał mnie męczy.


wtorek, 21 lipca 2015

nie będę pisać o moim nowym domu :)

na razie...
bo popadam z radości w jakieś tony patetyczne
i boję się okropnie, że Ktoś tam z góry popatrzy i zauważy, że za dużo dał grzesznej jadowitej
że nie zasłużyła
i zaraz mnie zje szarańcza albo coś w tym stylu
(szarańcza, w moim domu na przedmieściach, do którego co wieczór na taras przychodzi jeż i wyjada psie chrupki, to niemożliwe chyba, więc zapewne rozdziobią mnie gołębie z gołębnika sąsiada)

czekamy na rzekę pieniędzy, która powinna spłynąć na nas z banku (remont, remont czeka!) analizując w międzyczasie zwyczaje żywieniowe jeży


czwartek, 9 lipca 2015

jak naprawić nokię?

od jakiegoś czasu nawalał mi telefon
dość stary, bo wyznaję zasadę, że to urządzenie służy do rozmów telefonicznych
i gustuję w modelach dość siermiężnych
w przeciwieństwie do Fochmana, który kupuje wypasione, łatwopsujące (a potem narzeka)
w moim nawalił głos - bezdźwięczne dzwonki doprowadzały mnie na skraj nerwicy, bo z racji kredytów i wyboru wykonawców rozlicznych remontów muszę być dostępna
nabrałam nawyku noszenia go przy sobie i sprawdzania co parę sekund, czy ktoś nie dzwonił
robiłam coś na górze, gdy Podlotka wielkim głosem zawołała nas na oglądanie wyjątkowo pięknej tęczy
rzuciłam się do okna - telefon poleciał tęczowym łukiem prosto na mokry betonowy taras piętro niżej
Fochman pozbierał części, pomamrotał, że chyba jednak będę musiała kupić w końcu nowy (jakbym miała mało wydatków!!)
obtarłam biedaczka z wody, poskładałam -
nie dość, że działa, to głos się naprawił :D
a tęcza była naprawdę przepiękna...


czwartek, 2 lipca 2015

przeprowadzona :)

nadal kurz, kartony, pajęczyny
i odkrywanie zakamarków
i zdjęć rentgenowskich byłej właścicielki :D

wieczorem w towarzystwie potężnego księżyca świecącego przez jeszcze potężniejsze okna prosto w twarze, opici cydrem dyskutujemy o remontach
ja, potencjalny końserwator i odnowiciel kilku mebli :
- jak się nazywa taka piła co nie trzeba nią robić tak iioo, iioo, iioo (tu gesty obrazujące trud ręcznego piłowania) tylko się jedzie tak bziuuuut... (tutaj gest opadających na boki łatwo przeciętych części czegokolwiek) ?
Fochman, po zastanowieniu, lekko zgłuszony głębią pytania
- no, chyba piła?